Jesteś młody, masz ideały i marzenia, chcesz się uczyć i rozwijać, mieć rodzinę i pracować dla dobra Ojczyzny. Te pragnienia nagle może zniszczyć wojna, brutalni ludzie, a nawet Twoi sąsiedzi, których nie posądzałbyś o to, że wydadzą Cię na pastwę zbrodniarzy wojennych. Zanim zakończysz swe młode życie doznasz największego upodlenia: krzywd fizycznych i psychicznych, a Twojej Rodzinie nie będzie dane by znać miejsce, gdzie zostałeś pochowany.
Wyobraź sobie ból Rodziców, którzy starali się dać Ci wszystko, co można było uzyskać w tych warunkach. Twojej rodzinie, znajomym i sąsiadom pozostaną jedynie wspomnienia i ból, że nie można Cię więcej widzieć i przebywać w Twoim towarzystwie.
Jak zubożona została Twoja Ojczyzna, bo Ty młody, zdolny mógłbyś dużo osiągnąć, swoichbronić ludzi przed niesprawiedliwością, uczyć młode pokolenia, pracować na roli lub wykonywać inne prace dla jej dobra.
Krzywdy wywołane II wojną światową dotknęły braci Mamuszków, pochodzących z Maniowa k. Szczucina, pow. Dąbrowa Tarnowska.
Rodzice ich byli rolnikami i mimo, że rodzina była liczna (11 dzieci) – w miarę możliwości – w tych trudnych czasach po pierwszej wojnie światowej – starali się dać swoim dzieciom wykształcenie i umożliwić zdobycie zawodów.
I tak m. innymi:
- Jan, urodzony 13 października 1908 r. po ukończeniu szkół powszechnych w Maniowie i Szczucinie odbył naukę w II Gimnazjum w Tarnowie. Następnie studiował na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Mieszkał i pracował w Krakowie. 17 maja 1942 r., wraz z innymi zakładnikami z Krakowa, został aresztowany w odwecie za zamach na oficera niemieckiego. Przewieziono ich do Obozu Koncentracyjnego w Oświęcimiu .Został więźniem Nr 33147. Rozstrzelano Go w dniu 27 maja 1942 r. pod ścianą śmierci tego obozu. Według ustaleń żony został rozstrzelany, bo ujął się za innym więźniem kopanym przez esesmana.
- Józef, urodzony 11 grudnia 1914 r. po zdobyciu podstawowego wykształcenia podjął naukę w Liceum Pedagogicznym w Tarnowie. Wobec braku zatrudnienia na terenie, skąd pochodził, podjął pracę nauczyciela na Polesiu. Po zajęciu 17 września 1939 r. terenów Polesia przez Związek Radziecki i informacji, że grozi mu wywóz na Syberię, zimą 1940 r. przekroczył Bug i wrócił w rodzinne strony, gdzie pracował w gospodarstwie i oczekiwał końca wojny.
- Roman, urodzony 4 października 1918 r., tuż przed II wojną światową ukończył II Gimnazjum w Tarnowie, a potem odbył szkolenie wojskowe w Podchorążówce. Po wybuchu wojny brał udział w walkach. Po rozwiązaniu jednostki wojskowej wrócił do rodziny, gdzie uczył się chcąc po wojnie dalej kształcić się.
- Władysław, urodzony 20 maja 1920 r. był dzieckiem chorowitym, stąd po ukończeniu szkół powszechnych pozostał w Maniowie i pracował w rodzinnym gospodarstwie.
W kwietniu 1944 r. na skutek donosu złych ludzi, wszyscy trzej zostali aresztowani i osadzeni początkowo w tarnowskim więzieniu, a później w obozie koncentracyjnym Krakowie–Płaszowie.
Po pobycie w tym obozie przewieziono ich do obozu koncentracyjnego Gross Rosen. Był to chyba najcięższy z niemieckich obozów koncentracyjnych. We wspomnieniach współwięźniów czytamy, że każdego dnia więźniowie mogli spodziewać się śmierci. Zatrudniano ich w kamieniołomach, gdzie praca była niezwykle ciężka, a jeśli się zważy, że byli żywieni marnie, te warunki także powodowały dużą śmiertelność.
Był to już okres, gdzie Niemcy ponosili klęski na różnych frontach. Następowała likwidacja obozu i ewakuacja więźniów w kierunku Rzeszy. W straszliwych warunkach przy dźwiękach „marsza florentyńskiego” granego przez orkiestrę obozową, długie kolumny często ledwie idących więźniów, opuszczały bramę obozową. W miejscowości Rogoźnica znajdowała się stacja kolejowa, gdzie na węglarki ładowano po 160 – 200 ludzi. W takich warunkach więźniowie dusili się i umierali. Nie wszystkim było dane ewakuować się koleją. Ci którzy ewakuowali się pieszo ginęli od kul esesmanów, gdy z braku sił zwalniali tempo marszu.
W rozkazie do komendantów obozów koncentracyjnych reichsführer SS, Heinrich Himmler polecał: „Kapitulacja nie wchodzi w rachubę. Żaden więzień nie może wpaść żywy w ręce nieprzyjaciela” (Wiesław Mołdawa, Gross Rosen – obóz koncentracyjne na Śląsku). Po opuszczeniu obozu ślad po braciach zaginął. Pewno zginęli na „drodze śmierci”, bo tak nazywano drogę ewakuacji.
Niemcy likwidując obóz zniszczyli znaczną część dokumentacji obozowej, tak, że szczątkowa dokumentacja i odtwarzane listy ujmują jedynie nazwisko Romana Mamuszki, w tym obozie, co ostatnio potwierdziło Muzeum Gross Rosen w Wałbrzychu. Władze niemieckie informowały rodzinę, że notują te nazwiska jedynie na listach obozu w Krakowie Płaszowie. Poszukiwania poprzez Czerwony Krzyż - tuż po wojnie – nie dały żadnych rezultatów i nie znane jest miejsce, gdzie polegli i zostali pochowani. Mimo upływu lat pamięć o nich, cierpieniach i śmierci, w tak okrutnych warunkach nadal trwa.
Pamiętamy o ich tragicznych losach i chcemy zachować ślady tych istnień. Byli tacy młodzi – najstarszy Jan w chwili śmierci miał zaledwie 34 lata. Utalentowani, pracowici, koleżeńscy i eleganccy w zachowaniu pozostali w pamięci tych, którzy ich znali. Ubolewać należy, że nasza Ojczyzna pozbawiona została tylu zdolnych ludzi a Rodzina Mamuszków synów i braci.
Nigdy ich nie zapomnimy i te słowa pisane po latach mają na celu ocalenie ich od zapomnienia.
Świat obecnie doznaje znowu wojen i gróźb ich zaistnienia, dlatego upamiętniając to męczeństwo protestujemy przeciwko zbrodniom niszczącym pokolenia. Dzisiaj giną jedni, a jutro możemy to być my.
Duchy braci Mamuszków domagają się od nas pamięci i wierzyć należy, że ich męczeństwo nie poszło na marne. Wyrazem pamięci będzie nadanie – przez władze Miasta i Gminy Szczucin ulicy pod nazwą: „Braci Mamuszków”. Obejmuje to również, brata Tadeusza Mamuszkę, który zginął w 1920 r. jako uczeń – ochotnik w wojnie polsko – bolszewickiej. Rodzeństwo zamordowanych na cmentarzu w Borkach k. Szczucina ufundowało tablicę pamiątkową i Ty internauto możesz zapalić tam znicz i wspomnieć Twoich starszych braci Polaków.