Wstęp
Przygotowując się do pisania pracy i poszukiwań przypomniałem sobie jak będąc dzieckiem przychodziłem do babci pracującej w Państwowym Ośrodku Maszynowym , której biuro mieściło się w dawnym dworku rodziny Boguszów. Później odwiedzałem ciotkę i tatę , którzy pracują w firmie Tankpol znajdującej się na terenie dawnego dworku. Zastanawiałem się, kto tutaj mieszkał, jakie były dzieje właścicieli. Informacje o tym były bardzo mizerne. W ubiegłym roku wziąłem udział w konkursie „Opowieść o końcu świata …. Reforma rolna. Losy ziemiaństwa po uwłaszczeniu”. Dotarłem do informacji o losach tej rodziny , zrobiłem ich drzewo genealogiczne. Zainteresowały mnie szczególnie ostatnie kobiety z tego rodu i mieszkanki dworku. Postanowiłem odszukać informacje o ich życiu i działalności. W toku poszukiwań okazało się , że nie tylko mężczyźni mają patent na bycie bohaterami i osobowościami godnymi naśladowania.
Zarys dziejów rodu
Boguszowie to ród z tradycjami powstańczymi, rewolucyjnymi patriotycznymi. W herbarzach pisze się o nich to stary ród piszący się Bogusz z Ziembic herbu Półkozic ( „ Półkoza, Pułkowa, Połukoza”) [1] sięgający korzeniami genealogicznymi XVI wieku a pierwsze informacje o przedstawicielach tego rodu wymieniane są w księgach z XI wieku. Ród zajmował poczesne i godne miejsce w historii Polski zajmując różne stanowiska rządowe i inne ( hetmanów, wojewodów, księży , biskupów). Podczas „ rabacji galicyjskiej” jak podają niektórzy straty z rodziny Boguszów łącznie wymordowano 24 osoby. Pozostali przy życiu byli karani przez Austriaków więzieniem, za prace organizacyjne, zaopatrzeniowe, pomoc w przeprawie powstańców przez Wisłę.
W różnych publikacjach znaleźć można informacje, że w powstaniu styczniowym wzięło udział 8 osób noszących nazwisko Bogusz, w tym 5 z okolic Tarnowa.
Rodzina Boguszów jak pokazują dane źródłowe i informacje jakie zdołałem zebrać pojawiła się w Szczucinie w 1813 roku przejmując dobra lubaskie od rodziny Andrzeja Rawicza Gawrońskiego. Pierwszym właścicielem był Franciszek Ksawery Bogusz, urodzony w Biechowie w 1871 roku, brat Stanisława Szambelana królewskiego.
Siedzibą rodu był Lubasz, którego teren obecnie administracyjnie jest włączony do Szczucina.
Ksawery Bogusz miał 4 synów, najstarszy Tytus i ojciec Ksawery zostali zamordowani w 1846 roku podczas „rabacji galicyjskiej”. Bracia Aleksander i Walery brali udział w powstaniu styczniowym. Obaj zmarli w końcu 1868 r.
W II połowie XIX wieku właścicielem Lubasza był Aleksander Bogusz, natomiast jego brat Walerian Bogusz po matce Marii Grnufeld posiadał Suchy Grunt.
Franciszek Ksawery z Ziemblic żył latach 04.12.1856 - 21.02.1919. Jego ojciec czynnie pomagał powstańcom w 1863, przeprowadzając ich przez pobliska Wisłę do zaboru rosyjskiego a po upadku powstania ukrywał uciekających do zaboru austriackiego. W czasie zaborów świadczył na tajny skarb Narodowy na ręce skarbnika - socjalisty Dehnela . W sierpniu 1914 roku po wybuchu wojny wpłacił kilka tysięcy koron Polskiemu Komitetowi Narodowemu na cele Legionów. Żoną jego była Jadwiga z domu Bogusz Boguszowa (1859-1894). Ich synowie: Aleksander (1881-1890) i Bogusz Edward Franciszek (1893-1986). Drugą żoną była Wanda Rusocka , urodziła syna Franciszka Ksawerego (1896-1955) .
Sylwetki kobiet
Teraz przedstawię sylwetki trzech kobiet teściowej, synowej i córki, które odegrały istotną rolę w życiu mieszkańców naszej miejscowości i nie tylko za swoją działalność warte są zapamiętania. Jak widać rodzina Boguszów miała duże tradycje patriotyczne. Często historia pomija lub zmniejsza rolę kobiet w ważnych wydarzeniach historycznych, tak tych powszechnych jak i lokalnych. Dlatego przedstawię nasze lokalne zapomniane bohaterki.
Seniorka : Wanda Bogusz z Ziemblic ( 22.06.1869 – 21.07.1955) Córka Konstantego Russockiego i Wandy z Krzęciewskich . Urodzona w Krakowie żona Franciszka Ksawerego z Ziembic Bogusza właściciela majątku Lubasz.
Po śmierci męża 1919 roku przeniosła się do sąsiedniego majątku w Bukowcu ( 19 września 1914 roku na tym dworze przebywał Józef Piłsudski ).
Tam Wanda Rusocka prowadziła majątek przy pomocy miejscowego gospodarza a nominalnym administratorem majątku była synowa Stefania Bogusz. ( o której opowiem później).
Pozostając sama musiała radzić sobie z utrzymaniem majątku gdyż syn jej Franciszek Ksawery działacz organizacji katolicko-społecznych, prezes koła Akcji Katolickich Diecezji Tarnowskiej, w 1937 roku uzyskał nominację na szambelana papieskiego. Od 1939 roku przebywał w Anglii , gdzie pracował w Polskim Czerwonym Krzyżu.
Podczas wojny pomagała miejscowej ludności przetrwać czas okupacji , dała też schronienie kilku rodzinom , którzy na skutek działań wojennych zostali pozbawieni dachu nad głową. W lipcu 1944 roku cała okolica znalazła się w pasie przyfrontowym , dwór w Bukowcu został zajęty przez niemieckie dowództwo a jego mieszkańcy zostali usunięci do stojącej obok oficyny. W swojej piwnicy jesienią 1944 roku, pod bokiem sztabu niemieckiego Wanda Russocka Boguszowa ukrywała dwóch lotników, którzy po zestrzeleniu ich samolotu wracającego z misji pomocy walczącej Warszawie zawędrowali do Bukowca. Dzięki pomocy miejscowego AK lotnicy zostali przeprowadzeni do odległego Bolesławia, gdzie zostali ukryci do czasu wkroczenia wojsk sowieckich. W 1945 roku powrócili do Anglii. Nie zważając na niebezpieczeństwo jakie jej groziło Wanda Russocka Boguszowa dała przykład lojalności i odwagi. Syn jej Franciszek Ksawery w 1946 roku powrócił do Polski, by opiekować się matką usuniętą z majątku w Bukowcu. Razem wyjechali do Krakowa , gdzie syn i matka zmarli w 1955 roku.
Stefania Bogusz z Ziembic (08.07.1895 -13.03.1982). Córka Ludwika Bogusza i Leontyny z Baranowskich. Urodzona w Krakowie. W 1914 roku ukończyła gimnazjum pp. Starżyńskich w Krakowie oraz trzyletnią Wyższą Szkołę Ogrodniczą w Wiedniu w 1917. Pracowała jako ochotniczka-pielęgniarka w szpitalu wojskowym w Krakowie 1917-1918.23 listopada 1920 wzięła ślub z Edwardem Boguszem dalekim krewnym i zamieszkała w Krakowie. W tym miejscu warto wspomnieć o mężu i synu , którzy pozostawili ją wraz z córką w kraju a sami, by prowadzić dalszą walkę i udali się na emigrację.
Bogusz Edward Franciszek (1893 -1986) działacz społeczny, żołnierz 2 pułku ułanów Legionów Polskich oraz 2. pułku Szwoleżerów Rokitniańskich w walkach o Śląsk i wojnie polsko-bolszewickiej 1920. Ciężko ranny w walkach nad Styrem, w 1921 zwolniony z WP jako inwalida. Po śmierci ojca w 1919 odziedziczył majątek Lubasz. Członek Wydziału Powiatowego i Rady Powiatowej w Dąbrowie Tarnowskiej, wiceprezes Okręgowego Towarzystwa Rolniczego, założyciel i prezes Rady Nadzorczej Kasy Stefczyka w Szczucinie.
W 1935 został posłem na Sejm z okręgu nr 84 [3]. W 1939 roku wraz z synem Edwardem Adamem poprzez Rumunię, Jugosławię i Włochy przedostał się do Francji, gdzie służył w Sztabie Naczelnego Wodza gen. W. Sikorskiego. Był prezesem koła 2. pułku Szwoleżerów Rokitniańskich. Został odznaczony Krzyżem Niepodległości (1933), Krzyżem Oficerskim Orderu Polonia Restituta, czterokrotnie Krzyżem Walecznych (trzykrotnie w 1922), dwukrotnie Złotym Krzyżem Zasługi. Zmarł 13.07.1986 roku w Londynie. Został pochowany na Cmentarzu Greenford w Londynie.
Syn Edward Adam (1921-1986) przyjęty do podchorążówki artylerii konnej we Włodzimierzu Wołyńskim, nie zdążył jej rozpocząć z powodu wybuchu wojny. Był żołnierzem 1. Dywizji Pancernej gen. S. Maczka, ciężko ranny zwolniony został z wojska w randze ppor. jako inwalida ze sztywną nogą. W 1965 roku zmarł na atak serca .
Stefania Bogusz zajmowała się prowadzeniem domu, ogrodu oraz prowadzeniem punktu pierwszej pomocy dla pracowników dworu oraz innych mieszkańców wsi. Gdy w 1934 r. na Powiślu miała miejsce powódź, brała osobiście udział w ratowaniu majątku okolicznej ludności, wraz z saperami na pontonach ratowała ludzi i ich dobytek. Została za to oznaczona Srebrnym Krzyżem Zasługi.
Od września 1939 roku do 1944 zarządzała majątkiem w Lubaszu. Po powrocie do Lubasza z dziesięcioletnią córką, objęła prowadzenie gospodarstwa. Było to możliwe dzięki dobrej znajomości języka niemieckiego. W okresie okupacji jej dwór stał się miejscem, w którym potrzebujący znajdowali pomoc. Od końca 1939 roku majątek zapełnił się ludźmi pozbawionymi dachu nad głową. W majątku Stefanii Bogusz w czasie okupacji znalazły schronienie następujące osoby: trzyosobowa rodzina z Krakowa ( rodzeństwo Żydów z opiekunem inż. Słomczyńskim) , siedem osób ( w tym troje dzieci) wysiedlonych z Poznańskiego( rodzina Brzeskich), dr Kazimierz Nejman z rodziną, trzech uciekinierów ze wschodniej Polski, ukrywający się syn prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego z Krakowa. Razem z przyjezdnymi z głodującego Krakowa przeciętnie zasiadało do stołu w letnie miesiące 15-20 osób.
Właścicielka dworu w Lubaszu pomagała też ludności żydowskiej. W Szczucinie około 40% mieszkańców stanowiła ludność żydowska. Z końcem 1940 roku Niemcy zgromadzili ich w gettcie pozbawiając pracy i środków do życia.Stefania Bogusz złożyła zapotrzebowanie na „przydział” żydowskiej siły roboczej do prac rolnych. Do chwili likwidacji miejscowego getta w 1941 codziennie około 30-osobow a grupa Żydów (z zastępcą rabina włącznie) przychodziła do pracy, która siłą rzeczy była fikcyjna, ale przynosiła im największą zapłatę a mianowicie życie.Za te wysiłki niemieckie władze nazywały Stefanię „Judische Freundin”[4] co niekoniecznie było gwarancją bezpieczeństwa. Przechowywała też kilku rodzinom towary i dobytek, dzięki temu zdołali go sprzedać przed likwidacja getta.
W domu pełnym ludzi (goście i służba) nie dało się ukryć przed wywózką nikogo z miejscowej ludności żydowskiej. Natomiast od 1942 roku aż do końca wojny Stefania Bogusz ukrywała w Lubaszu syna krakowskiego adwokata, miał on fałszywe papiery aryjskie i zatrudniony w majątku przeżył wojnę.
W Lubaszu, w majątku Boguszów podczas okupacji mieszkało 4-5 osób w wieku szkolnym. Od 1940 zatrudniano nauczycielkę gimnazjum, która prowadziła komplety tajnego nauczania, także dla 3 osób dochodzących. Raz w roku przyjeżdżała do dworu komisja tajnego nauczania egzaminować młodzież z okolicy a uzyskane świadectwa zostały po wojnie zweryfikowane. Ostatnie egzaminy miały miejsce w 1943 roku, gdyż Niemcy otrzymali o tym informacje i bano się aresztowań.
Stefania Bogusz na zlecenie okręgowych władz Armii Krajowej założyła magazyn lekarstw i środków pierwszej pomocy dla podziemia. Wyposażenie było częściowo dostarczane przez lekarzy z Dąbrowy Tarnowskiej, a w większości zakupione z własnych środków.
Prowadzenie majątku wymagało ogromnej siły i pracy. Była to ciągła walka z władzami niemieckimi o obniżenie przymusowych dostaw, zdobywanie kartek, przydziałów dla pracowników, problemy z wyżywieniem.
Z polecenia władz niemieckich Stefania Bogusz w listopadzie 1944 musiała opuścić dwór wraz z ukrywającym się od 1942 na aryjskich papierach młodym Żydem. Zabrała ze sobą trochę zboża wóz i krowę. Zamieszkała wraz z córką w Krakowie. Pracowała jako kierowniczka stołówki PKP oraz od 1947 roku inspektor w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego[5]. Do jej zasług należy uzyskanie od Państwowej Komisji Planowania Gospodarczego planów kredytu na rozbudowę palmiarni oraz odzyskanie od jednostki wojskowej sąsiadującej parceli, którą przyłączono do ogrodu botanicznego . W 1962 wyjechała z córką do Londynu , by po 23 latach połączyć się z mężem i synem.
Jej pomoc w czasie okupacji wielu ludziom pośrednio i bezpośrednio uratowała życie. Mieszkańcy niewiele wiedzą o jej działalności w Armii Krajowej czy w tajnym nauczaniu. Warto o tym mówić i zapisać te informacje, aby pamięć o tym pozostała.
Ostatnia z rodu mieszkanka Lubasza
Jadwiga Bogusz - Bajorek urodzona 05.12.1928 roku w Krakowie. Mieszkała najpierw w Krakowie a od 1939 do 1944 w Lubaszu po czym wraz z matką na skutek rozkazu przymusowego opuszczenia majątku wróciła do Krakowa. Ukończyła 3 klasy gimnazjum w okresie 1940-1943 na tajnych kompletach w majątku swoich rodziców w Lubaszu . 4 klasę i małą maturę zdała w państwowym gimnazjum im. Królowej Wandy w Krakowie, matura w 1947 roku. W 1947-1950 studiowała na Uniwersytecie Jagiellońskim w Studium Spółdzielczym, ukończonym w 1951 roku z tytułem mgr nauk ekonomiczno - spółdzielczych. Uniwersytetu Jagiellońskiego. W latach 1951-52 pracowała w wydziale planowania Wojskowego Związku Spółdzielni Inwalidzkich w Krakowie. W 1952 roku została aresztowana przez UB i osadzona w więzieniu przy ul Montelupich w Krakowie. Po śledztwie została skazana wyrokiem Sądu Wojskowego na 5 lat więzienia z art. 36 KK WP – „ za działalność zmierzającą do obalenia ustroju. W wyniku amnestii wyrok zmieniono na 3 lata – w 1955 zwolniona z więzienia. Od 1955 roku pracowała w spółdzielniach „Robotnik” następnie przez rok w Wojskowym Związku Spółdzielni Pracy, skąd zagrożona zwolnieniem przez kierownika działu, byłego pracownika UB, przeniosła się do spółdzielni „ Parkiet”. W 1962 roku dzięki pomocy znajomego, którego matka gościła podczas wojny w majątku w Lubaszu otrzymała paszport do Anglii, gdzie po przyjeździe, wraz z matką osiedliła się na stałe. Po 23 latach połączyła się z ojcem i bratem. Pracowała dorywczo w Londynie jednocześnie uczęszczając na kursy języka angielskiego. Od 1964 roku pracowała jako wykwalifikowana księgowa w organizacji charytatywnej. W 1967 roku wyszła za mąż.
Mąż Franciszek Bajorek ( urodzony 23 września 1908 w Karwinie - zmarł 23 listopada 1987) Polski prawnik, działacz narodowy i polityk z regionu Zaolziu w Czechosłowacji. Był członkiem wielu organizacji działających wśród mniejszości polskiej w międzywojennej Czechosłowacji. Po klęsce wojsk polskich w kampanii wrześniowej, Bajorek uciekł Niemcom przez Tatry, Węgry i Jugosławię, dotarł do polskich żołnierzy we Francji. Tam wstąpił do polskiej szkoły wojskowej , którą ukończył w Wielkiej Brytanii. Po 1945 roku zdecydował się na pobyt w Wielkiej Brytanii, gdzie założył Stowarzyszenie cieszyńskich Ślązaków, będąc jej prezesem przez 40 lat. W 1969 roku urodził im się syn Franciszek Edward. Syn skończył Politechnikę w Londynie gdzie wziął ślub z Dorotą i mają córkę Oliwię. Mąż Franciszek zmarł 23 listopada 1987 w Londynie i został pochowany na cmentarzu w Greenford. Jadwiga zmarła 4 października 2008 roku w Londynie.
Patriotyzm przekazywany był w jej rodzinie z pokolenia na pokolenie. Jadwiga nie walczyła w powstaniach, z zaborcami, okupantem hitlerowskim, ale przyszło jej walczyć z władzami komunistycznymi PRL. Świadoma niesprawiedliwości w kraju próbowała przeciwstawić się w możliwy dla niej sposób. Niestety i ona wyjechała z kraju , ale na emigracji pozostała zawsze Polką działając w organizacjach polonijnych.
O wartościach jakie były ważne w jej rodzinie niech świadczą słowa wypowiedziane w liście pożegnalnym do rodziny jej ojca Edwarda Franciszka Bogusza :” Ukochanego wnuczka proszę , by był dobrym szlachetnym człowiekiem. Błagam wychowajcie go na dobrego Polaka. Przecież dla Polski zgłaszałem się 3 razy do wojska, byłem dwukrotnie ranny. Dla Polski posłałem syna na wojnę, z której wrócił inwalidą, a córka siedziała trzy lata w więzieniu UB”.[6]
Po rodzinie Boguszów i z ich fundacji pozostał dwór w Lubaszu i Bukowcu ( obecnie oba w rękach prywatnych), kaplica cmentarna rodowa z 1877 roku, drewniana kapliczka wybudowana w początku XIX w. Czworoboczna, skromna poprzedzona od frontu płytkim gankiem wspartym na dwóch słupkach nie posiada cennych elementów wyposażenia. W Lubaszu kamienny posąg Serca Jezusa powstały w końcu XIX w. wznosi się na plastronie dekorowanym płaskorzeźbionymi główkami aniołów. W 1939 roku figura Matki Bożej z Dzieciątkiem z Fundacji Ksawerego Bogusza, a z 1858 przydrożny Krzyż. Wszystkie te obiekty znajdują się na terenie Szczucina.
Rodzina ta miała bardzo bogatą tradycję patriotyczną . Jej losy wplatały się w historię Polski i nierozłącznie z nią splatały. Mieszkam w małej miejscowości, rozpoczynając pisanie pracy nie spodziewałem się, że znajdę tak ważne i ciekawe materiały . Historia rodu nie jest znana . Wiemy, że taki ród mieszkał na naszym terenie ale jej poszczególne postaci nie są znane. Okazuje się, że to szczególnie kobiety , gdy mężczyźni wyemigrowali pozostawały i niosły pomoc, nie tylko mieszkańcom, ale też innym prześladowanym. Pamięć o nich i ich historii powinna pozostać w pamięci przyszłych pokoleń.
Nie bacząc na niebezpieczeństwa – w czasie okupacji polskie kobiety chroniły i żywiły ukrywających się konspiratorów czy uciekających od zagłady Żydów. Dzielenie się chlebem, dachem nad głową i wszelkimi innymi doczesnymi darami to przejaw nie tylko chrześcijańskiej wizji postępowania ale odwagi. Odwaga to cecha mierzona codziennymi decyzjami kobiet – matek wychowujących dzieci, matek dbających o polskość płynącą z pokolenia na pokolenie. Opieka i odwaga to pojęcia sobie najbliższe w „duszy kobiety”, dyskretnej wobec „męskich” zadań: obrońców walczących o niepodległą Polskę.
Moje bohaterki mają twarz i charakter, siłę zdolną przenosić góry również wtedy, gdy wymaga tego prozaiczna codzienność. Kiedy kończy się walka nie odchodzą, zakasują rękawy do dalszej pracy. Takie są Polki i moje „ciche bohaterki” Wanda, Stefania Jadwiga Bogusz. Na szczęście są na tym świecie symbole, które nie giną.
Bartosz Sieroń