Placówka AK „Stanisława”(Zarys działalności)

Marek Jachym 25 maja 2022

9 maja 2012 r. w Domu Parafialnym „KANA” odbyła się uroczystość poświęcona obchodom I rocznicy powołania Klubu Historycznego im. Armii Krajowej w Gimnazjum im. Bohaterów Września w Szczucinie oraz inauguracji tegoż Klubu w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych im. Jana Rutyny w Szczucinie..

Na uroczystość przybył Pan płk Zdzisław Baszak - honorowy Prezes Okręgu Tarnów Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej (ŚZŻAK). To właśnie z inicjatywy pułkownika (obecnie generała) w szczucińskich szkołach powstały Kluby Historyczne im. Armii Krajowej, którym pułkownik przekazał sztandary ŚZŻAK ze Szczucina i Delastowic. Owe sztandary uświetniają lokalne uroczystości państwowe i samorządowe.

Zdzisław Baszak (drugi z lewej) w podchorążówce z kolegami z wojska, 1938 lub 1939

Po zakończeniu spotkania odbyłem rozmowę z płk Baszakiem, w której stwierdził, że główny udział w tworzeniu struktur Polskiego Państwa Podziemnego na Ziemi Szczucińskiej odegrali miejscowi ludowcy.

Szczucińscy ludowcy w II RP na naszym terenie mieli rozbudowane struktury oraz zaangażowanych działaczy. W naszej gminie szczególnie wybił się Stanisław Klimczak ze Słupca. W nadwiślańskiej wiosce dołączył do ruchu ludowego, któremu został wierny aż do śmierci. Jego aktywna postawa została doceniona i w 1935 r. na zjeździe Stronnictwa Ludowego został wybrany na stanowisko wiceprezesa, a następnie prezesa w Dąbrowie Tarnowskiej. W 1941 r. powołany został na stanowisko Powiatowego Delegata Rządu, czyli konspiracyjnego starostę dąbrowskiego. Wtedy posługiwał się pseudonimem „Żelazny” oraz „Ułan”. To „Żelazny” decydował o akcjach zbrojnych i sabotażowych wykonywanych przez podziemie. Aktywnie wspierał tajne nauczanie oraz wydawanie prasy konspiracyjnej. „Żelazny” zapłacił wysoką cenę za swoją działalność. Jego syn i żona zostali zamordowani przez okupanta.

Młodszemu czytelnikowi warto przypomnieć kilka faktów dotyczących Polskiego Państwa Podziemnego, w którym Stanisław Klimczak sprawował funkcje okupacyjnego starosty w powiecie.

Otóż po wrześniu 1939 r. Rząd Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie (zwany rządem londyńskim) sprawował funkcje władzy państwowej na terytorium okupowanej Polski poprzez Delegaturę Rządu Rzeczypospolitej na Kraj, której oddano sprawy polityczne, wojskowe i zagadnienia administracji cywilnej. Struktury i działalność administracji musiały zostać dostosowane do warunków konspiracji. Delegaturze rządowej podporządkowano departamenty będące odpowiednikiem ministerstw. Stworzona została administracja podziemna, która funkcjonowała na szczeblu wojewódzkim i powiatowym.

Walka z okupantem niemieckim, a potem i sowieckim, była podstawową formą działalności polskiego podziemia. Początkowo była to Służba Zwycięstwu Polski (SZP) - powołana we wrześniu 1939 r. Decyzją rządu emigracyjnego w Paryżu z listopada 1939 r. powołano do życia Związek Walki Zbrojnej (ZWZ), jako część Sił Zbrojnych RP.

14 lutego 1942 r. Naczelny Wódz Polskich Sił Zbrojnych, gen. Władysław Sikorski rozkazem skierowanym do Komendanta Głównego ZWZ, gen. Stefana Roweckiego rozkazał: Znoszę dla użytku zewnętrznego nazwę ZWZ - wszyscy żołnierze w czynnej służbie wojskowej w Kraju stanowią „Armię Krajową”.

Skąd ta zmiana nazwy? Po pierwsze, był to akt polityczny – pokazujący, że w okupowanej Polsce są przygotowywane kadry w celu wystąpienia przeciw okupantowi w najbardziej sprzyjającym momencie wojny. Po drugie, był to akt symboliczny; przemianowanie ZWZ na AK ukazywało, że istnieją następujące części Polskich Sił Zbrojnych: Armia Polska na Zachodzie i Armia Krajowa w okupowanym kraju. Kolejnym powodem zmiany nazwy był proces scalenia wszystkich konspiracyjnych sił zbrojnych w Polsce.

Aby podkreślić apolityczność wojskowej organizacji, przestała ona być Związkiem, a stała się Armią Krajową, częścią Polskich Sił Zbrojnych. To posunięcie przyniosło sukces. Stan liczebny zaprzysiężonych w 1944 r. wynosił ponad 350 tysięcy żołnierzy. AK-cy czuli się bardziej żołnierzami niż członkami konspiracyjnej organizacji. Nazwa ta nadal jednoczyła żołnierzy nawet po rozwiązaniu Armii Krajowej.

Armia Krajowa w powiecie dąbrowskim

Jak już wspomniałem od początku okupacji budowano strukturę terenową sił zbrojnych Polskiego Państwa Podziemnego. Okręgi, które odpowiadały w zasadzie przedwojennym województwom, dzieliły się na inspektoraty i obwody (powiaty) rejony i placówki (szczebel gminy). Placówki dzieliły się na plutony, które składały się przeważnie z 3 drużyn. Na czele obszarów, okręgów, obwodów i placówek stali komendanci.

Obwód Dąbrowa Tarnowska (kryptonim „Drewniaki” i „Drukarnia”) oraz obwody brzeski (kryptonim „Buty”, „Batuta”) i tarnowski (kryptonim „Tandeta”, „Tartak”) wchodziły w skład Inspektoratu Tarnów (kryptonim „Traktor”, „Tama”), który organizacyjnie podlegał Okręgowi Kraków.

Obwód Dąbrowa Tarnowska ps. „Drewniaki” składał się z siedmiu placówek:

1. placówka – Dąbrowa Tarnowska-Radgoszcz; kryptonim „Dzięcioł”, „Danuta”

2. placówka – Gręboszów; kryptonim „Głuszec”, „Genia”, „Genowefa”

3. placówka – Mędrzechów-Bolesław; kryptonim „Marta”, „Malwina”,

4. placówka – Radłów- kryptonim „Roma”, „Regina”, „Rozalia”; „Renata”

5. placówka – Szczucin – kryptonim „Szpak”, „Stefa”, „Stanisława” 

6. placówka – Wietrzychowice - kryptonim „Wrona”, „Wacława”,

7. placówka – Żabno-Otfinów – kryptonim „Zięba”, „Zofia”

W obwodzie dąbrowskim udało się utworzyć 25 plutonów, w każdym było po 3 drużyny – średnio po 15 żołnierzy. Ilość osób w plutonie odpowiadała normom przewidzianym dla tej wojskowej formacji w okresie międzywojennym - wynosiła około 50 - 60 żołnierzy.

Poszczególne plutony otrzymały określony numer. Placówka w Szczucinie otrzymała numery poszczególnych plutonów: 305, 305a, 306, 307, 308, 340, 341.

Kpt. Władysław Kabat ps. „Brzechwa” - dowódca obwodu Dąbrowa Tarnowska pisał:

„W każdej gminie na terenie powiatu już w kwietniu 1940 r działała Komenda Placówki ZWZ, przy której pracował samodzielnie czynnik polityczny w osobie powołanego uprzednio przez mnie męża zaufania (podkreślił M. J.) Sieć mężów zaufania tworzyli najbardziej wpływowi i ruchliwi działacze „Wici” i Stronnictwa Ludowego. Oni to właśnie decydowali o kadrach powołanych w kwietniu i maju komend placówek ZWZ”.

Na terenie gminy Szczucin takim mężem zaufania został Franciszek Kapel ps. „Wyżeł”, mieszkaniec Woli Szczucińskiej, który od młodych lat, razem ze Stanisławem Klimczakiem był aktywnym członkiem ruchu ludowego.

O jego zaangażowaniu w działalność konspiracyjną może świadczyć opinia, którą w 1952 r. sporządził informator Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Dąbrowie Tarnowskiej: „Jeśli chodzi o Kapla Franciszka zam. Wola Szczucińska to uważam, że gdyby na terenie gminy Szczucin było organizowane podziemie to tylko on mógłby być tego organizatorem” (materiały IPN –Kraków).

Do organizacji wprowadzano „chłopaków”, którzy mieli doświadczenie wojskowe. Złożyli w II RP przysięgę, która kończyła się słowami: „za sprawę Ojczyzny mej walczyć do ostatniego tchu w piersiach i w ogóle tak postępować, abym mógł żyć i umierać jak prawy Żołnierz Polski. Tak mi dopomóż Bóg i Święta Syna jego Męka, Amen"

Aleksandra Pietrzykowa w publikacji (wyd. 1984 r.) poświęconej ruchowi oporu w regionie tarnowskim opisując genezę działalności na terenie naszej gminy stwierdziła: „W działalności konspiracyjnej wyróżniała się placówka w Szczucinie. Jej współorganizatorem był F. Kapel ps. „Wyżeł”, który swoją działalność rozpoczął od akcji propagandowej i gromadzenia broni. W roku 1941 dowództwo placówki objął kpt. Franciszek Wiatr ps. Duch”.

W końcowej fazie wojny (grudzień 1944 r.) kpt. Franciszek Wiatr został mianowany dowódcą obwodu w Dąbrowie Tarnowskiej.

Placówka w Szczucinie początkowo miała pseudonimy: „Stefa”, „Szpak” a od 1943 r. „Stanisława”.

Na podstawie rękopisu sporządzonego przez kpt. Franciszka Wiatra, przedstawię skład osobowy placówki AK „Stanisława”. Oryginał pisma znajduje się w tekach ppłka Stefana Musiałka-Łowickiego, które są dostępne w Archiwum Państwowym w Tarnowie. Ppłk Stefan Musiałek-Łowicki w czasie okupacji hitlerowskiej był inspektorem Inspektoratu AK Tarnów, kawaler Orderu Virtuti Militari. Po wojnie wielu AK-ców przesłało do swojego dowódcy materiały o działalności placówek AK z Ziemi Tarnowskiej.

Skład Placówki AK „ Stanisława”:

Dowódca placówki – kpt. Wiatr Franciszek ps. „Duch”

I Zastępca dowódcy – kpt. Kijak Józef ps. „Budrys”

II Zastępca dowódcy – st. sierż. Dzięgiel Franciszek ps. „Zygzak”

I Adiutant – sierż. Zygmunt Franciszek ps. „Piła”

II Adiutant plut. Orszulak Jan ps. „Wydra”

Referent wywiadu – plut. Kapel Franciszek ps. „Wyżeł”; „Rygielski”

Zastępca referenta wywiadu – plut. Witaszek Wojciech ps. „Grab”

Łącznik - strzel. Grabowski Jerzy syn kpt. ps. „Szczupak”

Służba Ochrony Powstania

Dowódca druż. sierż. Mazur Stanisław ps. „Żbik”

Zastępca dowódcy – plut. Giera Feliks ps. „Ryś”

Pomocnicza Służba Kobiet

Dowódca – żona kpt. art. Grabowska Zofia ps. „Jolanta”

Zastępca – żona ogn. art. Głód Irena „Rezeda”

Obsada plutonów i drużyn:

Dowódca I plutonu – ppor. Szmist Jan ps. „Bokser”

Zastępca dowódcy – plut. Jabłoński Jerzy ps. „Karaś”

Dowódca 1 drużyny – kpr. Wolak Marcin ps. „Sosna”

Dowódca 2 drużyny – kpr. Osika Antoni ps. „Wałek”

Dowódca 3 drużyny – kpr. Obara Bronisław ps. „ Żyła”

Dowódca II plutonu – plut. Rżany Władysław ps. „Żelazny”

Zastępca dowódcy – plut. Klimczak Jan ps. „Mocny”

Dowódca 4 drużyny – kpr. Klimas Stefan ps. „Orzeł”

Dowódca 5 drużyny – kpr. Kapel Władysław ps. „Gazda”

Dowódca 6 drużyny – kpr. Lech Jan ps. „Rudek”

Dowódca III plutonu – sierż. Dzięgiel Jan ps. „Skała”

Zastępca dowódcy – plut. Dudek Józef ps. „Śmiały”

Dowódca 7 drużyny – kpr. Duda Władysław ps. „Sarna”

Dowódca 8 drużyny – kpr. Jasiak Zygmunt ps. „Wałek”

Dowódca 9 drużyny – kpr. Żuchowicz Kazimierz ps. „Jastrząb”

Zanim przejdę do omówienia działalności Placówki AK „Stanisława” wspomnę o Batalionach Chłopskich. Jest to temat na osobny artykuł. Józef Kozioł, działacz ludowy z Delastowic, ocenił współpracę na Ziemi Nadwiślańskiej między AK i BCH wymownie: „tu ruch ludowy w Gminie Szczucin żył przyjaźni z ruchem AK”.

Walka z okupantem

Na terenie gminy zaprzysiężeni żołnierze Polskiego Państwa Podziemnego przebywali w swoich domach, by w razie potrzeby, na rozkaz, tworzyć oddziały dywersyjne, które miały wykonać określone zadanie. Przypadki dywersji zbrojnej były u nas nieliczne. W gminie Szczucin często miejscowa konspiracja sabotaż prowadziła przy współpracy z placówką „Malwina”. Prowadzona walka musiała być dostosowana do realnych możliwości lokalnej konspiracji oraz nie mogła prowokować odwetu ze strony okupanta. Zapewne pamięć o 12 września 1939 r. oraz o 5 kwietnia 1941 r. ową działalność hamowała. Po drugie przywódcy (Stanisław Klimczak, Franciszek Kapel) poznali skutki działalności konspiracyjnej. W czasie okupacji musieli się ukrywać, a ich bliscy przeżyli niejedną tragedię. Kolejnym problemem było posiadanie odpowiedniej ilości broni i amunicji. Arsenał placówki „Stanisława” nie był imponujący.

Jedną z pierwszych odnotowanych akcji na terenie obwodu dąbrowskiego należy wymienić sabotaż w Szczucinie, dokonany w marcu 1941 r. Niemcy, którzy przygotowywali się do wojny ze Związkiem Radzieckim przywozili tutaj w częściach baraki, w których miało stacjonować wojsko. Na stację kolejową do Szczucina przysłano kilka wagonów z płytami do montażu baraków. Płyty zostały niedbale złożone na placu stacji.

Opis akcji przedstawię za maszynopisem pracy Powiat Dąbrowa Tarnowska w czasie okupacji hitlerowskiej od 1939 do 1945 roku, która została opracowana przez Tadeusza Babiarza w 1975 r. na zlecenie Komisji Historycznej Związku Bojowników o Wolność i Demokrację. Monografia jest dostępna w Archiwum Narodowym Oddział w Tarnowie.  Miejscowy ruch oporu podjął decyzję o ich podpaleniu. Akcję przeprowadzili: Franciszek Kapel, st. sierżant P. Topór, Wojciech Cieślak z Łęki Szczucińskiej. W monografii czytamy: „W nocy przygotowali flaszkę benzyny, próchna ze starej wierzby oraz prochu wydobytego z naboi karabinowych. Noc nie była ciemna, ale wartownika nie było. Próchno wcześniej podpalone mieli w puszce blaszanej, którą położyli na cegle tuż przy płycie barakowej na która nasypali dość dużą nitkę prochu dobiegająca do butelki z benzyną zakorkowanej szmatką nasycona świeżą benzyną”. Pożar został szybko ugaszony przez wojsko.

Niemcy po tej akcji wydali polecenie sołtysom okolicznych wsi, by wyznaczyli zakładników na wypadek, gdyby miała powtórzyć się jakakolwiek kolejna akcja sabotażowa. W dniu 27 marca 1941 r. nastąpiło ich aresztowanie, a w razie powtórzenia akcji mieli być publicznie rozstrzelani. Aresztowani przetrzymywani byli w budynku gospodarczym, w podwórzu szczucińskiej kamienicy, obok ówczesnej siedziby gminy. Spichlerz nie był ogrzewany, pozbawiony był też możliwości mycia się. Osoby zatrzymane były niedożywione, bez możliwości kontaktu z osobami zewnątrz, pod stałą wartą Niemców. W dzień zmuszeni byli oni do wykonywania prac, które odbywały się również pod ścisłą kontrolą i nadzorem Niemców. Dzięki staraniom ówczesnego wójta zostali szczęśliwie uwolnieni w dniu 23 kwietnia 1941 r.

Akcja na mleczarnię

Jan Orszulak, adiutant placówki „Stanisława” o akcji na mleczarnię pisał: Akcje dywersyjna na mleczarnię w Szczucinie wykonał „Dymus” Wojciech Dynak ze Smęgorzowa, zastępca dowódcy plutonu 307, pod nadzorem dowódcy plutonu „Skaly” Marcina Dzięgla z Radwana. Miał on chłopców ze Smęgorzowa, Brzezówki i Skrzynki. (…) Maszynę do pisania, skonfiskowaną w mleczarni, dostarczył do mnie (osobiście z patrolem) „Dymus”. W akcji tej brało udział trzech żołnierzy z drugiej strony Wisły (stopnickie). Następnego dnia przeprowadzono bezskuteczne poszukiwania, a Niemcy byli przekonani, że akcja została przeprowadzona przez „Jędrusiów”. Dlatego wobec mieszkańców Szczucina nie dokonano żadnych działań odwetowych. Sami zaś szczucinianie twierdzili, że w akcji na mleczarnię brała udział znaczna grupa żołnierzy na koniach, która przybyła zza Wisły.

 Pod koniec lipca 1944 r., w czasie której żołnierze AK dokonali napadu na Monopol Tytoniowy w Szczucinie. Zabrano wtedy pieniądze, z których 50 000 wysłano do komendy obwodu w Dąbrowie Tarnowskiej.

Nie wszystkie akcje kończyły się szczęśliwie. W lipcu 1944 r. wieczorem, grupa uderzeniowa z placówki Malwina: „Malik” – dowódca, „Ebro” i „Leśniak” udała się do Delastowic w celu zabezpieczenia mąki dla oddziału znajdującego się na terenie placówki „Malwina”. W Szczucinie mieli pozyskać drożdże. W tym czasie w miasteczku w związku z rozwijającą się ofensywą radziecką przebywały duże ilości frontowego wojska. Dowódca patrolu zdecydował się na dodatkową akcję w domu znajdującym się w centrum Szczucina. Nieodpowiednie zabezpieczenie akcji spowodowało, że właściciel domu zdążył powiadomić żandarmów. „Malik” oraz ranny „Leśniak” widząc, że przewaga Niemców jest zbyt duża opuścili miasteczko. W nierównej, krótkiej walce poległ Misiaszek Czesław ps. „Ebro”, pochowany na cmentarzu parafialnym w Szczucinie.

Jędrusie

Wydarzeniem, które pozostało w pamięci mieszkańców Szczucina była czerwcowa noc 1944 r. Wtedy z terenu województwa kieleckiego uderzył oddział „Jędrusiów”, który wcześniej rozpoznał teren ataku.

Grupa „majątkowa” rozbijała maszyny oraz niszczyła dokumenty w miejscowej gorzelni. Z magazynów zabrano materiały (cukier, spirytus), umieszczono na wozach i przewieziono na drugi brzeg Wisły. W czasie wywożenia ładunku doszło do wymiany ognia z Niemcami, którzy jednak nie przejawiali chęci do dłuższej walki.

Eugeniu Dąbrowski w książce Szlakiem „Jędrusiów” o tej akcji pisał: „W mieście krążyły nasze patrole, a jeden z nich otrzymał zadanie specjalne, polegające na nałożeniu kontrybucji na Polaków współpracujących z okupantem i zajmujących odpowiedzialne stanowiska w aparacie administracyjnym i handlowym. Wywiad przekazał nam ich adresy i w czasie akcji odwiedziliśmy ich i zmusiliśmy do przekazania większej gotówki na rzecz polskiej partyzantki. Przy tej okazji otrzymali też „lekcję wychowania obywatelskiego”.

Wyroki

W czasie okupacji wśród Polaków znalazły się osoby, które czerpały korzyści ze współpracy z okupantem. Wtedy wystarczył pisemny lub ustny donos, aby kogoś zgubić. Informacja, że ktoś ma broń, ukrywa Żydów, słucha radia, czyta prasę konspiracyjną bądź źle mówi o okupancie, albo zabił świnię lub miele zboże, mogła doprowadzić do tragedii. Za takie postepowanie można było trafić do aresztu bądź do obozu koncentracyjnego, a nawet z całą rodziną ponieść śmierć. Dlatego przedstawiciele Polskiego Państwa Podziemnego wypowiedzieli takim ludziom zdecydowaną walkę. Wyroki wobec zdrajców wydawał sąd podziemny, a wykonywali je żołnierze podziemia. Aby nie być rozpoznanym z reguły rzadko wykonywali je na swoim terenieNiestety zdarzały się też i pomyłki.

W Szczucinie i okolicy głośnym echem odbiła się publiczna likwidacja Rozmusa Po kilkakrotnych, nieudanych próbach jego likwidacji, zapadła decyzja, aby wyrok wykonać w Szczucinie. Do zadania wyznaczono placówkę „Malwina”, z której sekcja pod dowództwem Ignacego Łazarza ps. Lot” z Mieczysławem Skrzekiem ps. „Konrad”, w drugiej dekadzie maja 1944 r., rowerami, bocznymi drogami i wałem wiślanym udała się do Szczucina.  Zdzisław Baszak ps. „Pirat”, oficer dywersyjnego Obwodu pisze: „W końcu zapadła decyzja, aby wyrok wykonać w Szczucinie, na ulicy wiodącej ze stacji do rynku (ul. Kościuszki – uwaga M. J.). Rozmus na pewno nie spodziewał się, że wyrok zostanie wykonany w biały dzień obok budynku zajmowanego przez Niemców. Tym razem, policyjny nos, zawiódł szpicla. Dwaj wykonawcy wyroku, ubezpieczani przez dwóch kolegów z automatami, wyszli spokojnie na chodnik. Akurat ulicą szło wiele osób ze stacji kolejowej. Wykonawcy nie znali dobrze Rozmusa. Szpicla miał wskazać Józef Bigda, kierownik gospodarstwa Kapturkiewiczów z Delastowic. Tak się złożyło, że spotkanie nastąpiło tuż przed domem zajmowanym przez Niemców. Wypadki potoczyły się błyskawicznie.Wyrok został wykonany, a zdezorientowani Niemcy nie podjęli pościgu. Zespół egzekucyjny szybko się oddalił.

W literaturze opisany jest przypadek leśniczego ze Skrzynki, który współpracował z okupantem, źle odnosił się do rodaków i wyrokiem sądu podziemnego został skazany na śmierć. Wykonano też wyrok na Ukraińcu, który mieszkał w majątku Lubasz i pisał listowne donosy na Polaków do gestapo. Ich przechwycenie uratowało życie zadenuncjonowanych osób. Przy zastrzelonym znaleziono kartkę z nazwiskami żołnierzy AK.

Stosowano też niekonwencjonalne metody walki z okupantem. W sposób bardzo sprytny dokonano likwidacji współpracownika gestapo Leopolda Wendlanda, wójta Bolesława i Mędrzechowa, któremu w restauracji w Szczucinie podano truciznę do jego kieliszka z alkoholem, co miało sugerować skręt kiszek spowodowany nadmierną ilością spożytego alkoholu. Wójt wraz ze swym pomocnikiem, zwanym „Siakiemem” słynęli z tego, że znęcali się nad ludźmi, którzy zalegali z dostawą wyznaczonych dla nich kontyngentów.

Ze wspomnień Jana Orszulaka wynika, że w lipcu 1944 r. dwóch żołnierzy placówki „Stanisława” (pluton 305 i 306) brało udział w likwidacji osobnika współpracującego z Niemcami. Wyrok został wykonany w okolicach Gręboszowa. Żołnierze w czasie powrotu rowerami z akcji w Świebodzinie zostali zaatakowani przez żandarmerię z Mędrzechowa, która z psem penetrowała teren. Po zastrzeleniu psa żołnierze AK zdołali uciec: pierwszy z wykorzystał rower a drugi wysoko rosnące żyto.

Żołnierze ruchu oporu wykonywali wyroki sądu podziemnego na kobietach, które donosiły na Polaków. Kobiety, na których wykonano wyrok śmierci nie pochodziły z gminy Szczucin. Wyroki te wykonano w miejscowościach: Delastowice i Brzezówka.

Miejscowy ruch oporu walczył też z donosicielstwem wśród Polaków. W tej sprawie są tylko poszlaki.

Propaganda

Okupant poprzez zależną od siebie prasę, która wśród Polaków była nazwana gadzinówką, prowadził działalność propagandowa wśród polskiego społeczeństwa. Polskie Państwo Podziemne musiało temu dać silny odpór. Takim narzędziem był nasłuch radiowy. W 1940 r. na terenie powiatu „organizacja konspiracyjna mogła dysponować zaledwie czterema aparatami zdatnymi do użytku” – wspomina Władysław Kabat.

Ze wspomnień Franciszka Kapla wynika, że w początkowym okresie okupacji radio znajdowało się w jego domu. Słuchali go najbardziej zaufani ludowcy z Woli Szczucińskiej, Borek i Słupca. Z informacji korzystały też organizacje konspiracyjne oraz niektóre osoby prywatne. Względy bezpieczeństwa spowodowały, że radio zostało przeniesione do domu Jana Witaszka ps. „Drąg” w Woli Szczucińskiej, którego dom znajdował się na uboczu. Krąg słuchaczy został zawężony. Bywał tu m.in. Stanisław Klimczak. Obawa przed dekonspiracją spowodowała, że w maju 1940 r. aparat radiowy został przewieziony do brata Franciszka - Jana Kapla ps. „Trzebik” w Borkach (przyczółek Czołnów). Odbiornik początkowo służył do słuchania komunikatów nadawanych w języku polskim z Francji, a po jej klęsce podstawowym źródłem wiadomości była Brytyjska Korporacja Nadawcza – BBC. W okresie późniejszym słuchano radia radzieckiego bądź „Głosu Ameryki”

Polskie podziemie na naszym terenie wydawało gazetki: „Odwet”, „Pobudka”, „Jedność”.

Zachowały się źródła, które opisują w jaki sposób gazetki konspiracyjne były przewożone. Józef Kozioł wspominał, że prasa ta została zrolowana, następnie po wyciągnięciu siodła z roweru włożona została do rurki, w którą wkładało się siodło. Pozostała część, została umieszczona w kierownicy. W ten sposób można było transportować niewielkie ilości tzw. bibuły do kolejnych punktów konspiracji. Do transportu często posługiwano się też młodzieżą,

Prawdopodobnie wpadka czytelników gazetki konspiracyjnej była przyczyną kolejnej tragedii, która miała epilog na rynku w Szczucinie. Otóż 3 kwietnia 1941 r. w czasie rewizji u adwokata Władysława Prausa, który był wysiedlony z Poznania we wrześniu 1939 r., znaleziono egzemplarze konspiracyjnej gazetki. Niemcy zabrali go do Tarnowa. Dwa dni później 5 kwietnia 1941 r., Niemcy urządzili na rynku w Szczucinie łapankę. Przyjechało tu gestapo z Tarnowa wraz z pobitym Prausem, które z miejscowym wojskiem w sile około 100 żołnierzy otoczyło miasto w promieniu 1 km.

W kronice Powiatowego Centrum Edukacji i Kompetencji Zawodowych czytamy: „Po wszystkich drogach i ścieżkach polnych prowadzących do Szczucina żołnierze niemieccy aresztowali bez wyjątku wszystkich; ktokolwiek jechał lub szedł Szczucina, czy też ze Szczucina w pole do pracy. Aresztowanych odstawiano grupami na rynek, na którym gromadzono też mieszkańców Szczucina idących do pracy w urzędach, sklepach, czy udających się na stację kolejową do pociągu, jednym słowem wszystkich, kto pokazał się na ulicy. Te aresztowania odbywały się do godziny 9 rano. Oprócz tych ofiar przygodnie złowionych przez żołnierzy Gestapo dokonywało aresztowań po domach na podstawie listy obejmującej ludzi na kierowniczych stanowiskach. I tak Gestapo aresztowało: kierownika szkoły podstawowej Stanisława Wytyczaka, naczelnika poczty Robaka, miejscowego lekarza dr. Śnieżkę, dyrektora majątku Szczucin Krzemińskiego, zawiadowcę stacji kolejowej Mersingera, sołtysa Szczucina Urbanika, inspektora kolejowego wysiedlonego z Łodzi Taflińskiego, zawiadowcę stacji kolejowej z Gdyni Stanisława Głoda, Jana Głoda właściciela sklepu, oraz cały szereg kupców, pracowników kolejowych, gminnych, poczty itd.

Ofiary spędzone na rynek przez wojsko i gestapo musiały klęczeć na kamieniach w największym milczeniu i bezruchu, czego znów dopilnowali gestapowcy, okładając klęczących nahajkami. Aresztowanych z listy, którą gestapo miało przygotowaną w straszny sposób bito i kopano na rynku lub wprowadzano do lokalu gromady, skąd po skatowaniu wypuszczano z powrotem na rynek, pod pałki innych katów. Ta gehenna klęczących i katowanych trwała do godziny 11, czyli dla pierwszych ofiar już sześć godzin.

Następnie zrobiono przegląd mężczyzn i niektórych z nich odstawiono, a reszcie klęczących kazano się rozbiec, dając równocześnie kilka salw karabinowych. Uciekający byli przekonani, że te strzały są skierowane za nimi. Następnie na rynek zajechało 5 aut ciężarowych do których wśród nowego bicia, kopania i popychania wtłoczono aresztowanych przez Gestapo w liczbie ponad 80 osób i przewieziono do więzienia politycznego w Tarnowie. Część z nich około 40 osób zostało po czterech miesiącach aresztu więzienia politycznego w dniu 16 lipca 1941 r. wypuszczonych na wolność i powróciło do Szczucina.

Niemcy kolejny raz urządzili u nas obławę 17 lipca 1941 r. Wtedy przyjechało gestapo w celu dokonania nowych aresztowań w Szczucinie oraz Maniowie.

Arcybiskup Sapieha

Jan Orszulak, relacjonuje, że w ostatnich dniach grudnia 1944 r. zgłosił się do niego mieszkaniec Szczucina z propozycją, „by opisać o całej działalności „ewakuacyjnej” Wermachtu do generalnego gubernatora Franka i dowództwa wojskowego w Krakowie, z wnioskiem o wydanie polecenia oddziałom frontowym zaprzestania znęcania się nad ludnością polską terenów przyfrontowych”. Poprzez miejscowego księdza miano poprosić metropolitę krakowskiego księdza arcybiskupa Sapiehę, by pismo doręczył osobiście Generalnemu Gubernatorowi w Krakowie. W tym czasie administratorem w szczucińskim kościele był ks. Julian Juza, który zastąpił ukrywającego się od 22 lipca 1941 r. ks. Jana Ligęzę. Od listopada 1944 r. kościół był zamknięty, a księża przebywali na plebani w Bolesławiu.

Zrzut na placówkę „ Stanisława”

 O zaufaniu dowództwa AK do placówki „Stanisława” może świadczyć fakt powierzenia jej odebrania zrzutu broni, który miał posłużyć do realizacji akcji militarno-politycznej pod kryptonimem „Burza”. Według tego planu podziemie miało atakować wycofujące się odziały niemieckie, a jednocześnie wojska radzieckie miały być witane przez reprezentantów PPP jako gospodarze. Poważnym problemem był brak broni, koniecznie należało dozbroić oddziały. Jednym ze sposobów uzupełnienia tych braków miały być miały być zrzuty broni z samolotów alianckich.

Aliancki samolot Halifaks JD-319 18 grudnia 1943 r. dokonał udanego zrzutu w okolicach Lubasza i Skrzynki. Cały lot trwał prawie 12 godzin. Dowódca placówki kpt Franciszek Wiatr o zrzucie napisał: „Zrzut z samolotu został przeprowadzony na polanie w m. Skrzynka w nocy ….grudnia 1943 r. Pojemniki zostały załadowane na 2 wozy i skierowane ustalona trasą w kierunku Tarnowa”.

Dramat załogi Liberatora KH-152 „F”

Otóż 16/17 X 1944 r. został zestrzelony nad miejscowością Czarkówka (gmina Radgoszcz) Liberator KH – 152 „F” z 34 Dywizjonu SAAF (Siły Powietrzne Południowej Afryki), który miał dokonać zrzutu na placówkę AK „Buk” 201 koło Radomska. Liberator KH -152 „F” został zestrzelony przez Karla Maisha pilotującego Junkersa Ju-88, niemieckiego lotnika z pułku nocnych myśliwców, który stacjonował na Górnym Śląsku..  Szczęśliwie udało się wyskoczyć z płonącego samolotu trzem lotnikom. Byli to: por. E. Colbert (SAAF) - nawigator i ppor. G. C. Dicks (SAAF) - radiotelegrafista oraz por. S. I. Fourie (SAAF) – strzelec. Nawigatorem i radiotelegrafistą zaopiekowała się Armia Krajowa z placówki „Stanisława”. Mniej szczęścia miał tylny strzelec por. Fourie, który wylądował nieopodal na spadochronie na terenie folwarku Bukowiec. Ranny lotnik niefortunnie trafił na kwaterę dowódcy niemieckiego pułku, który stacjonował w folwarku Bukowiec. Stamtąd przejęła go żandarmeria niemiecka. Uratowani lotnicy pozostawili listy, które po przetłumaczeniu są zamieszczone na stronie PCEiKZ w Szczucinie.

Akcja „Burza”

W zbiorach ppłk. Stefana Musiałka-Łowickiego z 22 marca 1944 r. znajduje się częściowy opis planu organizacyjnego akcji „Burza”. Wynika z niego, że spośród 9 plutonów (numeracja od B1 po B9), które miały uczestniczyć w tej akcji placówka „Stanisława” miała współtworzyć: Pluton „Wisła” Zgrupowanie „Mościce”, Dowódcą Plutonu „Wisła” (B4) miał być „Skała”, a dowódcą Zgrupowania „Wisła” - kpt. Franciszek Wiatr ps. „Duch”. Można przypuszczać, że zmiana sytuacji na froncie wschodnim w letnich miesiącach 1944 r. spowodowała zmianę owych planów.

Z rękopisu kpt. Franciszka Wiatra ps. „Duch”, wynika, że 28 lipca 1944 r. w leśniczówce koło Bolesławia AK zorganizowało zgrupowanie oddziałów, które z terenu Powiśla miały brać udział w akcji „Burza”. Napisał on: Z uwagi na zmianę sytuacji – ustalenie linii frontu wzdłuż Wisły do akcji „B” nie doszło.

W kwietniu 1945 r. na Powiślu Służba Bezpieczeństwa przystąpiła do aresztowania żołnierzy konspiracji, którzy ujawnili się. Pozostali w obawie przed więzieniem wyjechali na Ziemie Odzyskane. Z placówki „Stanisława” wyjechało 26 członków PPP. Z dostępnych źródeł wynika, że zdecydowana część ludności potępiała zachowanie nowej władzy.

Wraz z wkroczeniem wojsk radzieckich na tereny powiatu dąbrowskiego został utworzony Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego (PUBP), który rozpoczął masowe aresztowania wśród wyróżniających się żołnierzy AK. Z terenu placówki „Stanisława” aresztowano 18 żołnierzy, m.in st. sierż. Marcina Dzięgla ps. „Skała” z Podradwania oraz plut. Jana Orszulaka ps. „Wydra” z Woli Mędrzechowskiej, adiutanta placówki „Stanisława”. Pod koniec kwietnia 1945 w więzieniu znalazło się około 80 ludzi. Aby uratować te osoby, postanowiono zorganizować akcję w celu ich odbicia. 

Mimo, że więzienie w Dąbrowie Tarnowskiej było dość dobrze strzeżone, przystąpiono do opracowania planu ataku, który został wyznaczony na dzień z 9 na 10 maja 1945. Akcja zakończyła się całkowitym powodzeniem.

Dla AK-ców po 1945 r. zaczęły się ciężkie chwile. Żołnierze AK oraz działacze Polskiego Państwa Podziemnego byli prześladowani przez władze komunistyczne.

O niezłomnej postawie żołnierzy AK może świadczyć wiersz napisany w 1944 r. przez Jana Orszulaka ps. „Wydra”, adiutanta Placówki „Stanisława”:

Żołnierzowi polskiemu cześć!

O cześć ci żołnierzu Polski ukochanej
Za życie poświęceń i trudów
Za marsz ku wolności w wierze niezachwianej
Za boje, w których męstwa dokonujesz cudów
Tyś pierwszy wystąpił do walki z teutonem
Pierwszyś na jego stanął drodze
I mimo, że na cię parł siły ogromem
Walczyłeś i nigdy nie uległeś trwodze
A po przegranej w potrzebie wrześniowej
Tyś się nie poddał rozpaczy
Poszedłeś śladami wędrówki dziejowej
Na dole żołnierzy tułaczy
Tam nogi piechura utrudzone srodze
Ślad Polski walczącej znaczyły
A jako wieczysty dokument w tej drodze
Zostały poległych mogiły
Widziały cię piaski dalekiej Afryki
Gdzieś znosił pragnienia upały
Krwią swoją zbroczyłeś Norwegii brzeg dziki
Dla Ciebie Polsko i dla twej chwały
Ty wreszcie żołnierzu co zmuszony byłeś
Zostać pod strasznym wroga obuchem
W Armii Krajowej swe siły skupiłeś
Tym samym jesteś owiany duchem
Las i melina zaciszem twoim
Noc kryje twoje ruchy
Na zagrożonym odcinku stoim
Wśród wroga suniem jak duchy
A choć Warszawy wyczyn stłumiony
Nie ciesz się wrogu wielce
Bo pozostały takie bastiony
Jak, Kraków, Poznań, Radom, Kielce
I dopóki nie zostanie pobity wróg
Dopóki go nie wygnam ze wszystkich naszych dróg
Dopóty nie powrócę na domu mego próg
Tak nam dopomóż Bóg


Marek Jachym

Bibliografia

Baszak Z., Placówka AK ‘Malwina”, Tarnów 1992.
Dąbrowski E., Szlakiem „Jędrusiów”, Kraków 1992.
Hebda J., Stanisław Klimczak ze Słupca (1899-1968). Zarys życia i działalności, Tarnów 1995.
Instytut Pamięci Narodowej Kraków, akta 075/195, cz. 2, k. 426.
Jachym M., Ruch oporu w gminie Szczucin w latach 1939 – 1945, maszynopis w zbiorach autora.
Jachym M., Zarys działalności Armii Krajowej na terenie Powiatu Dąbrowskiego, (w:) Śladami historii Powiśla Dąbrowskiego. Buczyna 1939, Dabrowa Tarnowska 2013.
Musiał A. K., Krwawe upiory. Dzieje powiatu Dabrowa Tarnowska w okresie okupacji hitlerowskiej, Tarnów 1993.
Kabat W., Walka w cieniu złowrogiej swastyki (w:) Polska wolna i niepodległa. Konspiracja i walka zbrojna Armii Krajowej na Powiślu. Dokumenty z lat 1939 -1945, Zebrał i opracował Edward Kabat, Instytut Pomocy Młodzieży.

Kapel F., Wspomnienia pośmiertne o Stanisławie Klimczaku ze Słupca, maszynopis w zbiorach Anny Łabuz, córki Stanisława Klimczaka.

Kozioł J., Wspomnienia. O Pracy „Wici” .O wojnie 1939 r. i ruchu oporu Bataliony Chłopskie w gminach, Szczucin, Mędrzechów i Bolesław, Delastowice 1987, maszynopis w zbiorach Bogusławy Szczepańskiej, córki Józefa Kozioła.
Kronika Powiatowego Centrum Edukacji i Kompetencji Zawodowych, cz. 1, s. 11-12
Relacje ustne
Orszulak J., Teki ppłk Stefana Musiała-Łowickiego, Inspektora Inspektoratu AK Tarnów, maszynopisy, sygn. 33/504, Archiwum Narodowe Oddział w Tarnowie.
Pietrzyk A., Powiat dąbrowski w latach okupacji hitlerowskiej (1939 – 1945). (w:) Dąbrowa Tarnowska. Zarys dziejów miasta i powiatu. Pod red. F. Kiryka, Z. Ruty, Warszawa-Kraków 1974.

Pietrzykowa A., Region tarnowski w okresie okupacji hitlerowskiej – polityka okupanta i ruch oporu, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa-Kraków 1984.

Powiat Dąbrowa Tarnowska w czasie okupacji hitlerowskiej od 1939 do 1945 roku, Zebrał i opracował T. Babiarz, Dabrowa Tarnowska 1975, Opracowanie napisane przez Komisję Historyczną Związku Bojowników o Wolność i Demokrację w Dąbrowie Tarnowskiej, Archiwum Narodowe Oddział w Tarnowie, maszynopis, sygn. 33/350.

Struziak K., Szczucin i okolice. Zarys dziejów do 1948 roku, Szczucin 2009.