O świcie trzeciego lipca 1944 r., w Świebodzinie miało miejsce wydarzenie, które utkwiło w pamięci mieszkańców tej wsi. Otóż Niemcy obstawili dom, w którym spał Ignacy Łazarz. Po dramatycznej walce, mieszkaniec Świebodzina został zastrzelony, po czym okupanci pastwili się nad jego ciałem, jego grób został przez Niemców zniszczony, a następnie zaminowany. Kim był Ignacy Łazarz, że Niemcy nawet po śmierci bali się jego legendy? Dlaczego okupant chciał wymazać tę postać ze świadomości mieszkańców Powiśla?
Mieszkańcy Świebodzina pamiętają o tej niezwykłej postaci. Po wyzwoleniu, w rocznicę śmierci, zwłoki bohatera zostały przeniesione na cmentarz parafialny w Bolesławiu. W 1975 roku w miejscu jego śmierci został postawiony pomnik, który upamiętnia tamto smutne wydarzenie. W dniu 3 lipca 1994 r. uroczyście obchodzono 50-tą rocznicę jego bohaterskiej śmierci. Od 2004 r. Gimnazjum w Podlipiu nosi nazwę Ignacego Łazarza ps. „Lot”. Na stronie internetowej Gimnazjum znajduje się wymowny zapis: ,,zginął młodo, ale jako żołnierz, ale za ojczyznę". W 10 - tą rocznicę nadania imienia Gimnazjum, odbyła się uroczystość upamiętniająca to wydarzenie, na której gościli żołnierze 16 batalionu powietrznodesantowego z Krakowa.
W ubiegłym roku szkolnym stowarzyszenie „Wiedzieć Więcej” zorganizowało konkurs dla uczniów szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych o
bohaterach Powiśla Dąbrowskiego. Uczniowie mieli zapoznać się z życiorysami 10 wybranych osób działających na terenie Powiśla. Wśród tych osób była
też sylwetka Ignacego Łazarza.
Młodość
Ignacy Łazarz urodził się 26 stycznia 1914 r., jako siódme dziecko w rodzinie Honoraty i Wawrzyńca Łazarzów. Jego rodzinną wioską był Świebodzin, wieś w gminie Bolesław, w powiecie dąbrowskim. Wyrósł na ruchliwego, inteligentnego i pogodnego chłopca. Ukończył szkołę powszechną w swojej rodzinnej wsi, gdzie ogromny wpływ na jego dalsze losy mieli: kierowniczka szkoły - Matylda Kalicka oraz Piotr Kozioł – działacz Stronnictwa Ludowego. To właśnie wtedy uczył się miłości do Ojczyzny.
W latach 1935-1937 Ignacy Łazarz odbył obowiązkową służbę wojskową w I Pułku Strzelców Podhalańskich w Nowym Sączu. Po ukończeniu Szkoły Podoficerskiej w Samborze (obecnie Ukraina) w marcu 1938 r. otrzymał nominację na starszego strzelca. Służbę wojskową, w stopniu kaprala, pełnił aż do kampanii wrześniowej jako podoficer nadterminowy.
We wrześniu 1939 r. Ignacy Łazarz został dowódcą drużyny w 16. Pułku Piechoty Ziemi Tarnowskiej, z którym walczył pod Pszczyną. Wyróżniał się niezwykłą odwagą. Jego specjalnością było urządzanie zasadzek na hitlerowskich motocyklistów. Jego drużyna, skapitulowała 21 września 1939 r., do końca zachowując pełną sprawność bojową.
Po klęsce wrześniowej Ignacy wrócił do rodzinnego domu i wraz z młodzieżą ,,wiciową" zbierał broń porzuconą przez polskie oddziały we wrześniu 1939 r.
Konspiracja
Już w 1940 r. Ignacy Łazarz związał się ze Związkiem Walki Zbrojnej (od 1942 r. Armia Krajowa), w którym otrzymał pseudonim konspiracyjny – „Lot”. Wspólnie ze starszym sierżantem Stanisławem Chwałkiem ps. ,,Babicz" ze Świebodzina, przystąpilido organizowania drużyny, która funkcjonowała w ramach placówki ,,Malwina". Ta ostatnia wchodziła w skład obwodu Dąbrowa Tarnowska ps. „Drewniaki”. Placówka „Malwina” pod dowództwem Bolesława Babuli ps. „Malik” działała na terenie gmin: Bolesław i Mędrzechów. Przy placówce „Malwina” istniały plutony: 314, później 314 a, 315, 316, 316b. Drużyna ze Świebodzina wchodziła w skład plutonu 314, który składał się z mieszkańców wsi: Świebodzin, Podlipie, Kuzie, Zalipie, Niwka i Pilcza Żelichowska. Ich dowódcą zostałStanisław Chwałek, a jego zastępcą Ignacy Łazarz.
W 1942 r. na rozkaz komendanta obwodu, została wydzielona specjalna sekcja - sabotażowo-dywersyjna, której dowódcą został Łazarz. Sekcja była troskliwie szkolona i przygotowywana do dywersji przez ,,Lota". Brała ona udział w wielu niebezpiecznych akcjach na terenie Powiśla.
Do nich można m.in. zaliczyć niszczenie dokumentów w urzędach gminnych, gdzie prowadzono ścisłą ewidencję bydła i trzody chlewnej. Dane te służyły Niemcom do ściągania obowiązkowych kontyngentów i wysyłania Polaków na przymusowe roboty. Działalność ta dezorientowała lokalną administrację niemiecką. Sekcja uczestniczyła w unieruchamianiu mleczarń dostarczających towar dla Niemców, w których niszczono dokumenty i części urządzeń, co unieruchamiało mleczarnię na pewien czas. Likwidowała także gorzelnie oraz nielegalne bimbrownie. Akcje te ukazywały siłę i znaczenie Polskiego Państwa Podziemnego na okupowanym terenie.
Głośna akcja w Szczucinie
Do jednej z największych akcji przeprowadzanych przez sekcję ,,Malwina" należało wykonanie wyroku na Rozmusie, funkcjonariuszu policji granatowej, który współpracował z okupantem. Wcześniej otrzymał pisemnie ostrzeżenie, że jeśli nie zaprzestanie swoich czynów, zostanie zlikwidowany. Ponieważ ostrzeżenie nie poskutkowało, to w maju 1944 r. postanowiono go zlikwidować. Ustalono, że Rozmus pojedzie rano pociągiem do Szczucina. O tym fakcie powiadomiono ,,Lota", który wieczorem doprowadził wyznaczonych żołnierzy w bezpieczne miejsce w Pawłowie, gdzie przenocowali. Rano bocznymi drogami i wałem wiślanym pojechali rowerami do Szczucina. Po dotarciu na miejsce, ukryli rowery w zbożu i zajęli wskazane stanowiska ogniowe w celu osłony odwrotu po wykonaniu akcji. Sam ,,Konrad" z ,,Lotem" z ukrytą za pasem bronią udali się w kierunku stacji kolejowej, niedaleko której, po przeciwnej stronie ulicy, w piętrowym domu z balkonem, pełnili służbę niemieccy żołnierze.
Ponieważ żołnierze z placówki „Malwina” nie znali Rozmusa, to miał im go wskazać miejscowy działacz AK. Kiedy zamachowcy znaleźli się na wysokości niemieckiej wartowni, zauważyli ustalony znak rozpoznawczy. Wyrok w biały dzień, obok stanowisk Niemców został wykonany. Uczestnicy akcji szybko wsiedli na rowery i wałem wiślanym – spokojnie wrócili do domów. Po tej brawurowej, odważnej akcji, ,,Lot" otrzymał awans do stopnia plutonowego.
Akcja na Wiśle
Szerokim echem na Powiślu odbiła się akcja mająca na celu zdobycie węgla, który płynął galarami Wisłą. W akcji tej wzięła udział drużyna ,,Lota". Nocą 28 czerwca 1944 r. sekcja ,,Lota" wkroczyła na przycumowane do brzegu galary. Ładunek miał być odsprzedany po niskich cenach miejscowej ludności. Akcja została przeprowadzona sprawnie. Uprowadzone galary cumowały też na terenie województwa świętokrzyskiego. W tej akcji, która trwała 4-5 dni, brało udział: 30 żołnierzy z obwodu Dąbrowa Tarnowska i ponad 100 osób ubezpieczających lewy brzeg Wisły. 1 lipca około południa sekcja plut. ,,Lota", która miała największy udział w akcji ,,Węgiel", została wysadzona na brzegu we wsi Tonia. Uczestnicy akcji szli chwilę razem, a później każdy poszedł w swoim kierunku. W tym dniu drużyna Ignacego po raz ostatni widziała swojego dowódcę.
Ostatnia walka
Ignacy Łazarz wiedział, że był obserwowany przez Niemców, dlatego od dłuższego czasu wraz z bratem nie spali w domu. Noc 2/3 lipca 1944 r. też spędził poza domem. Rankiem jednak przyszedł do domu. O tym fakcie dowiedzieli się Niemcy, którzy przybyli do jego rodzinnej wsi. Po przyjeździe na miejsce obstawili dom i jeden z żołnierzy zawołał: ,,Ignacy otwórz". Ten, gdy zobaczył Niemców, rozpoczął samotną, nierówną walkę. Rozwścieczeni Niemcy przystąpili do oblężenia. Żołnierz placówki „Malwina” walczył zażarcie. Wykorzystując chwilowe zamieszanie, skoczył ze strychu, zabił stojącego na dole Niemca i zaczął uciekać. Niestety, ucieczka zakończyła się niepowodzeniem, a bohaterski żołnierz Armii Krajowej został śmiertelnie ugodzony. Niemcy sponiewierali jego zwłoki, a potem rozkazali, aby za domem wykopać dół i tam wrzucić ciało ,, Lota", a miejsce zrównać z ziemią.
Z rozkazu st. sierż. Stanisława Chwałka ps. ,, Babicz", Stanisław Chlastawa z Podlipia, wykonał trumnę, którą nocą przyniesiono na podwórze ,,Lota". Chłopcy odgrzebali zwłoki dowódcy, umyli je, ubrali i włożyli do trumny, którą zakopali w grobie. Dziewczęta ze wsi Świebodzin ustroiły mogiłę wiązankami z biało-czerwonych kwiatów. Na biało czerwonych szarfach widniał napis: „Bohaterowi Polski - koledzy”.
Na drugi dzień Niemcy urządzili podobną obławę na dom Stanisława Chwałka, ale nie zastali go w domu. Przy okazji podjechali znowu pod dom ,,Lota" . Gdy ujrzeli mogiłę ustrojoną kwiatami, zniszczyli ją. Po jakimś czasie chłopcy z drużyny Ignacego, ponownie uprzątnęli grób, ale został on również zniszczony przez Niemców. Mimo założonych min na grobie i tak codziennie, były tam świeże kwiaty. Dopiero po wojnie spowodowano ostrożny wybuch min; niestety - trumna została uszkodzona. Wykonano więc nową, dębową trumnę i włożono do niej starą ze zwłokami bohatera. Konduktowi żałobnemu przewodniczył ówczesny proboszcz parafii, ksiądz Marcin Dybiec, a brali w nim udział: przyjaciele, koledzy mieszkańcy wsi i orkiestra parafialna. 3 lipca 1948 r. został pochowany na cmentarzu parafialnym w zbiorowej mogile z sześcioma nieznanymi żołnierzami polskimi, którzy polegli w walce z Niemcami na terenie Bolesławia w 1939 r.
Pamiętajmy!
Dzisiaj rzadko pamiętamy o tych, którzy walczyli i umierali za Ojczyznę. A już na pewno zapominamy o bohaterach z niedużych miasteczek, czy wiosek. To właśnie ich życiorysów nie znajdziemy w podręcznikach do historii. Warto o nich pamiętać. Dlatego postanowiłam przypomnieć dzieje „Lota”, niezłomnego żołnierza Polski Podziemnej. Korzystałam z lektur: Epitafium dla żołnierza. Czyli wspomnienie o Ignacym Łazarzu (opracowali Ryszard Buczak i Marta Kanak), Placówka AK „Malwina” (Zdzisław Baszak) oraz Ostania walka „Lota” (Jerzy Rzeszuto). Polecam te opracowania do przeczytania moim kolegom i koleżankom.
Natalia Zaglaniczna