Do napisania niniejszego artykułu skłoniła mnie wiadomość, jaką w czasie ferii zimowych uzyskałem od pani Marii Pietracha - prezesa Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej – Koło w Szczucinie. Poinformowała mnie, że zadzwonił do niej pan Stefan Wolak, który w czasie okupacji był mieszkańcem Lubasza (przysiółek Zalesie). Z rozmowy wynikało, że ma pewną wiedzę o pobycie lotników zestrzelonych nad Czarkówką w październiku 1944 r. Ponieważ ten temat nie był mi obcy, poprosiłem pana Wolaka o spotkanie. Zgodził się bardzo chętnie. Wcześniej zapoznał się z moim oraz Witolda Dobrowolskiego artykułem zamieszczonym w „Gazecie Szczucińskiej”, a także z listami uratowanych dwóch lotników. Zaproponował, że postara się odtworzyć pobyt uratowanych lotników ma terenie Bukowca i Lubasza (przysiółek Zalesie).Świadek historii stwierdził, że choć w październiku 1944 r. był jeszcze dzieckiem, to jednak pewne fakty dotyczące pobytu lotników w Lubaszu utkwiły w jego pamięci. Wyraził też zadowolenie, że dwaj uratowani lotnicy przeżyli wojnę.
Na początku spotkania, w okolicach dworu w Bukowcu, pan Wolak odtworzył ówczesną sytuację militarną dotyczącą najbliższej okolicy. Około kilku kilometrów na wschód od majątku w Bukowcu przebiegała linia frontu, i cały ten obszar był zatem pasem ziemi frontowej. Niemcy za główną linią obrony ciągle budowali dodatkowe punkty oporu, które w razie przerwania pierwszej linii miały zatrzymać Armię Czerwoną. Ten stan trwał od sierpnia 1944 r. do stycznia 1945 r. Z Lubasza oraz najbliższej okolicy do budowy niemieckich okopów w okolicach Brzezówki zatrudniano dorosłych mężczyzn. –Wczesnym rankiem wytypowani mężczyźni z narzędziami zbierali się w wyznaczonym miejscu we wsi. W okolicznych domach stacjonowali żołnierze niemieccy, którzy wykonywali prace inżynieryjne przygotowujące rejon Brzezówka – Zabrnie do odparcia Rosjan. We dworze w Bukowcu mieścił się sztab jednostki.